Większość tworzyw sztucznych powstaje w procesie przetwarzania kopalin, głównie ropy naftowej. Produkty rafinacji są poddawane procesom chemicznym, w wyniku których powstają masy i włókna, a z nich produkty codziennego użytku i części urządzeń.
Tworzywa sztuczne cieszą się znacznie większym uznaniem wśród konsumentów, niż produkty pochodzenia naturalnego. Są trwałe, tanie i bardziej kolorowe. Korzyści z ich używania są jednak iluzoryczne w przypadku opakowań jednostkowych, które z definicji są jednorazowego użytku. Bo o ile narzędzia, czy nawet reklamówki można użyć wiele razy, to opakowania wytłoczonego do kształtu, np. komputerowej myszy, już nie.
Jest także problem z utylizacją plastiku. Obecnie produkuje się ponad 700 rodzajów tworzyw sztucznych. Najpopularniejsze z nich to poliestry, polistyren, nylon, poliuretan, PVC, silikony i poliamidy. Żaden z wymienionych rodzajów tworzyw nie rozkłada się szybko w środowisku, czasem trwa to 100 lat, czasem nieco krócej, a niektóre związki w ogóle nie ulegają degradacji.
Nietrwałe zastępują trwałe
Co robić, żeby nie zaginąć pod górą plastikowych śmieci? Należy wymyślić tworzywa, które będą pożywką dla żywych organizmów, np. bakterii i będą ulegać rozkładowi. Pierwsze takie tworzywa opracowano już ponad ćwierć wieku temu. Podstawą ich produkcji stała się skrobia zawarta w kukurydzy i innych roślinach mącznych. Ponieważ jednak „plastik” ze skrobi był bardzo miękki i nie dało się z niego wytworzyć niczego bardziej skomplikowanego w formie niż folia, naukowcy postanowili utwardzić go, oczywiście używając do tego celu procesów biologicznych. To okazało się bardzo proste, bo wykorzystano kwas mlekowy, który później spolimeryzowano do kwasu polimlekowego, w skrócie PLA. Produkt ten jest biodegradowalny i obecnie jest podstawowym plastyfikatorem tworzyw pochodzenia organicznego.
Znikająca doniczka
Kwas polimlekowy znalazł szerokie zastosowanie w medycynie. Wykorzystano go do produkcji implantów, nici chirurgicznych i kapsułek do podawania leków. Może on być również używany w ogrodnictwie, np. do produkcji jednorazowych doniczek do rozsad. Doniczkę taką można wkopać razem z sadzonką, a naczynie po kilku tygodniach ulegnie biodegradacji.
Bioplastiki produkowane z udziałem roślin genetycznie modyfikowanych są na razie dość drogie, ale biotechnolodzy pracują nad uzyskaniem tańszych w produkcji polimerów biodegradowalnych. Obiecujący jest bioplastik PHA (polihydroksyalkanolanowy), który może być produkowany przez rośliny przemysłowe, takie jak soja, kukurydza, bawełna, lucerna, buraki cukrowe czy tytoń. Można go także uzyskiwać bez przeznaczania areału pod uprawę, bo niezbędne związki wytwarzają również bakterie przetwarzające np. metan. A metan powstaje m. in. na wysypiskach, gdzie rozkładają się bioplastiki.